Rum Love Festiwal vol. 3
Cachaça i inne,  Festiwal rumu

Rum Love Festiwal vol. 3 – relacja

Rum Love Festiwal vol. 3 przeszedł już, niestety, do historii. Czas na krótkie,… wróć, dłuższe podsumowanie. Zacznę bezpośrednio. Dla mnie to był najlepszy, dotychczas, festiwal (a jestem od pierwszej edycji).

Biorąc pod uwagę miejsce, otoczenie, coraz lepszą organizację tak ogólną, jak i stoisk, z roku na rok wyższy poziom jedzenia i koktajli, myślę, że organizatorzy mogą mieć powód do zadowolenia. I oby tak dalej, bo co było widoczne głównie w sobotę, chętnych na tą imprezę przyrasta z roku na rok dość istotnie. Poprzeczka więc leci wyżej, za rok musi być więc jeszcze lepiej 🙂

Wystawcy Rum Love Festiwal
Rum Love Festiwal vol. 3 – rzut z góry, fot. własna

Jak już przy frekwencji jestem, to patrząc na sobotnią ilość odwiedzających, pomyślałem, że z marketingowego punktu widzenia dobrym byłby powrót do rozpiski pierwszego festiwalu – sobota + niedziela. Ale wraz z gęstniejącym tłumem stwierdziłem jednak, że ten piątek jest bardzo dobrym rozwiązaniem dla spokojniejszej degustacji, rozmów i zgłębiania tajników wiedzy.

Nowi wystawcy, nowe rumy

To, co mnie pozytywnie zaskoczyło, to duża różnorodność rumów, którą zastałem. Przyznam bez bicia, że szedłem trochę z nastawieniem, że popróbuję parę nowych rumów, a potem wrócę do sprawdzonych pozycji wkręcając w świat rumu nowych adeptów. A tymczasem sporo nowości, tak w stoiskach, jak i samych trunkach, o niektórych nie miałem pojęcia i w sumie wyszło, że niemal przez dwa dni próbowałem czegoś, czego wcześniej nie znałem. Duży więc dla mnie plus tej sytuacji. Wyobrażam więc sobie, że dla osób wchodzących w świat rumu, całe spektrum do spróbowania mogło być niezłym przeżyciem.

A próbować też było co, ponieważ od strony cenowej bardzo duży krok w przód zrobiono organizacyjnie w kwestii cenowej. Na każdym stoisku był zawsze min. 1 rum do spróbowania w cenie biletu (co nie było standardem do tej pory), a pozostałe rumy można było spróbować w rozsądnych cenach (większość od 5 do 15 zł za dram). Jedyną uwagę jaką mam, to kwestia różnej porcji, głównie przy rumach droższych, jaką dostawaliśmy do kieliszka, a czasami wręcz kapanie na dnie. Ja wiem, że darmowy, czy tani, czy akurat ten przy mocnej promocji łatwiej się leje, ale jak już się płaci po 20-30 zł za dram, co się przelicza na jakieś 700-1000 zł za butelkę (przy 35 porcjach), to ten standard minimalny 20 ml można przyjąć. A miałem wrażenie, że tak nie było.

Strefa wypoczynku Rum Love Festiwal
Strefa wypoczynku, zdjęcie z piątku. W sobotę już było ciężko o miejsce :), fot. własna

Główne danie dnia – rum

To przejdźmy do rumów. Jak pisałem, udałem się na festiwal z postanowieniem próbowania nowych dla mnie rumów, co przekłada się na to, że wielu pozycji nie próbowałem, co ma wpływ na wybrane przeze mnie pozycje, które polecałem, ale które personalnie tez wybrałem jako najciekawsze w tym roku.

Swoją tegoroczną wizytę rozpocząłem od stanowiska Rhum Agricole Tour. Szybko z Jerrym i Benoit złapaliśmy nić porozumienia 🙂 Bo muszę tutaj parę słów wtrącić, od jakiegoś czasu jestem fanem rumów Agricole i rozszerzając kategorię napojów alkoholowych produkowanych z soku z trzciny cukrowej. Wiem że wielu osobom one nie smakują, ale muszę przyznać, że mnie przekonanie się do tej kategorii zajęło dobre parę lat. Jeśli Wam nie smakują, to jest całkowicie oczywista sprawa, są specyficzne, trzeba czasu do nich, wróćcie je spróbować za jakiś czas. Jak już się Wam paleta przestawi na ten typ, to zauważycie, że inne przestaniecie doceniać. Tak już jest. Ale warto dać im szansę, ponieważ są to trunki absolutnie topowej jakości, naturalne, bez dodatku cukru i sztuczności. No i na końcu dostałem odznakę Agricole Defender 🙂

Rhum Agricole Tour 2019, fot. własna

Spróbowałem na stanowisku chyba z 10 pozycji przez dwa dni. Najbardziej mi podeszły:

  • La Mauny (jasny rum) leżakowany w drzewie akacji
  • Trois Rivieres VSOP
  • Trois Rivieres Triple Millesime (1998/2000/2009) – świetny rum, jeden z najlepszych dla mnie na festiwalu, najlepszy Agricole
  • Saint James 2001
  • HSE Highland Whisky Cask Finish
  • Karukera L’expression

Później swoje kroki skierowałem na stanowisko Pinot (który miał pod swoją egidą kilka brandów), gdzie zainteresowałem się dwoma rumami Botucal z serii Distillery Collection. Bardzo dobre rumy. Jeden z destylatora łączonego, jeden z kolumnowego i o dziwo ten kolumnowy mi bardziej zmakował. I tak już trochę tych przystanków przez te dwa dni się odchaczyło.

Rum Botucal Distillery Collection
Rumy Botucal Distillery Collection No 1 i No 2 (dwa z prawej), fot. własna

Przystanek Cloven Hoof był niestety rozczarowujący. Rum spiced, bardzo słodki, nie zostanę fanem rumów spiced, niestety. Nie będę obiektywny w tej kwestii, nie uratowała sytuacji nawet wersja bodaj 66%.

Stoisko rumowe Cloven Hoof

Stoisko obok zaprezentowało bardzo solidne rumy – Six Saints z Grenady, które muszę mocniej zgłębić, bo smakowało intrygująco i rumy Rum&Cane, niezależnego butelkującego z Wielkiej Brytanii.

Stoisko z rumami Six Saints z Grenady oraz Rum and Cane.
Stoisko z rumami Six Saints z Grenady oraz Rum and Cane, fot. własna.

Kolejnym Dictador, który oprócz tradycyjnie wysokiego poziomu estetycznego stoiska, zaprezentował również nowego Country Managera i linię 2 Masters, przy której się zrobiłem w konia, bo nie zanotowałem, mimo zrobionego zdjęcia (może już za późno było), że jest obecna. Stąd tylko 12-tka dla przypomnienia smaku.

Stoisko Dictador
Stoisko Dictador, fot. własna
Dictador - linia 2Masters
Dictador – linia 2Masters, fot. własna

Cachaça i Charanda

Kolejnym stoiskiem była Cachaça, którą przybliża Leszek Wędzicha i tutaj się zatrzymam na dłużej. Cachaça, podobnie jak Rumy Agricole, wymaga odpowiedniego podejścia i zrozumienia. Ja miałem do czynienia po raz drugi z nią i dużą wartością dla mnie były też Master Classy prowadzone przez Leszka, które pozwoliły mi na większe zgłębienie tematu tego trunku i zrozumienie, czym różni się ona od rumu ogółem, jak również od rumu agricole. Zrozumiałem (a przynajmniej tak mi się wydaje) gdzie jest jej sedno (duża rola drzewa, dużo bardziej różnorodnego od rumu) i fakt rzeczywistej klasyfikacji jej jako odrębnego rodzaju alkoholu, przy braku zastosowania skrótu, że to brazylijski rum. Ale trochę jeszcze przede mną dalej do nauki tej kategorii.

Stoisko – Cachaca + Charanda

Z próbowanych przeze mnie trunków:

  • Novo Fogo
  • Havana
  • Piragibana
  • Companheira
  • Sapucaia Real
  • Pardin
Masterclassy prowadzone przez Leszka Wędzichę
Masterclassy prowdzone przez Leszka Wędzichę, fot. własna
Selekcja starzonych trunków Cachaca
Selekcja starzonych trunków Cachaca, fot. własna

Najbardziej przypadły mi do gustu Havana, Piragibana i Sapucaia.

A dodatkowym benefitem kontaktu z tym stoiskiem była dla mnie nazwa Charanda, czyli upraszczając meksykański rum, o którego istnieniu nie wiedziałem. Bardzo ciekawy trunek, a ten „z grzybkiem” był jednym z bardziej niezwykłych jakie piłem.

Stoisko z rumami The Last Port
Stoisko The Last Port, fot. własna

Rum ponownie…

The Last Port, to kolejna wizyta. Dobrze mi znane klimaty, ponieważ z dużą częścią tej świetnej oferty (w tym Destino, Tiger Sharkiem, czy Long Pondami) miałem się już okazję zapoznać. Tym razem stanęło na Neisson Vieux (agricole, bardzo dobry), Savanna (destylarnia z Reunion) Herr z serii Velier, która była jednym z większych zaskoczeń smakowych dla mnie (przez funkową dziwność smaku), Pussers 15 (bardzo dobry) i killer Long Pond Cambridge 2005, dla zaprezentowania, co znaczy termin High Ester.

Świetne rumy do wyboru – stoisko The Last Port, fot. własna

Naprzeciw Last Portu był Squad Whisky, który był dla mnie dużym zaskoczeniem (wystawiał się o ile mnie pamięć nie myli pierwszy raz). Z dwóch powodów. Zapoznałem się z rumami Zaka, które bardzo mi posmakowały i z tego co rozmawiałem z, jak zrozumiałem, właścicielem brandu są to rumy bez dodatku cukru i dodatków starzone od 8-15 lat (a na butelkach dobre oznaczenie min 8 lat) i finishowane w regionie Bordeaux w różnych beczkach. Bardzo ciekawe pozycje, jeżeli nie pomyliłem stoiska, że mają kosztować 170 zł, to dla mnie to odkrycie festiwalu. Najbardziej z trzech (Mauritius, Trinidad, Panama) przypadł mi do gustu Mauritius (blend St Aubin i Grays), choć Panama starzona w beczkach po czerwonym winie też dawała radę.

Stoisko rumowe Squad Whisky
Squad Whisky, tym razem z rumami, fot. własna
Rumy Zaka
Rumy Zaka, fot. własna

Drugą niespodzianką był rum Kuna Davidoff. Tak intensywnie i zarazem ładnie pachnącego rumu nie jest łatwo znaleźć. Spróbowałem go na koniec i jeszcze 24h po próbie można było wyczuć bardzo fajny zapach cygara.

Kolejny krok, to stoisko Świat Whisky, który oprócz znanem mi marki Aldea, zaprezentował m.in. ciekawe rumy 1914 i Jaguar.

Stoisko Świat Whisky
Stoisko Świat Whisky, fot. własna

Przystanek obowiązkowy – rumy Mezan i Foursquare/Doorlys. Całą paletę znałem (choć liczyłem po cichu na 2007 od Foursquare, cóż innym razem :)), więc tym razem dla przypomnienia smaku poszedł Foursquare 2005 i Premise oraz RL Seale (10 letni podaj rum od Foursquare), który jest bardzo mocną pozycją alternatywną, jeśli sięgać półkę niżej niż np. 2005. Natomiast muszę powiedzieć, że Premise był w świetnej cenie zarówno na stoisku (5 zł) jak i na półce w sklepie festiwalowym (195 zł). Top jakość/cena.

Stanowisko rumowe Foursquare, Doorly's, Mezan
Stanowsko z rumami Foursquare, Doorly’s oraz Mezan, fot. własna

Stanowisko w jednym z rogów sali reprezentował rum Java, prezentowany m.in. przez miłą parę z Florydy, która przekazała mi, że rum jest tam wytwarzany. Jest to rum kawowy (macerowany? kawą), i o ile nie jestem fanem takich rumów, to muszę przyznać, że ten nie był zły. Choć zastanowiłbym się nad ceną, bo poziom 170 zł (a w sklepie stał obok Premise) to jednak za dużo (jak dla mnie oczywiście).

Rum Java
Rum Java, fot. własna

Próbowałem jeszcze na stanowisku Plantation, które będąc jako pierwsze przy wejściu trochę z rozpędu omijałem, Xaymacę i muszę do niej na spokojnie wrócić i ją popróbować w różnych wariantach, wydawała się ciekawa.

Rum Plantation
Rumy Plantation, fot. własna

Na koniec moich podbojów dwa miłe stoiska. Pierwszym Ron Izalco – przedstawiciel hiszpańskiego nurtu – lekki rum, słodkawy (choć prowadzący stoisko Kathnik twierdził dwukrotnie, że bez dodatku cukru). To blend rumów z Panamy, Nikaragui i trzeciego kraju, którego niestety nie zapamiętałem. Ciekawy rum, spotkał się z przychylnością moich towarzyszy.

Rum Izalco
Rum Izalco, fot. własna

Drugim stoisko z kilkoma rumami dla mnie nowymi (poza Pixanem – Offrian, Hidden Loot i Naud). Zdania były podzielone tutaj, widziałem chętne Panie na dolewkę Hidden Loot (rum Spiced), miłośnicy rumów słodkich odnaleźli by się przy Pixanie, ale generalnie trochę nie moja para kaloszy. Przy okazji dziękuję za miłą pogawędkę z prowadzącym stoisko Darkiem.

Rum Hidden Loot, Pixan, Offrian oraz Naud
Rum Hidden Loot, Pixan, Offrian oraz Naud, fot. własna

Parę przystanków niestety ominąłem, głównie klasyków, ale warto też i ich udział wymienić:

  • Phraya. Trochę mi głupio, dwa razy miłej pani mówiłem, że wrócę, no i nie wróciłem 🙁
  • Abuelo, z uwagi na dość dobre rozeznanie w tych bardzo dobrych rumach z Panamy
  • Angosturę, gdzie dałem trochę ciała. Bo w pierwszym dniu upatrzyłem sobie Angosturę No 1 do spróbowania, ale zostawiłem sobie na dzień drugi. W drugim dniu, jak podszedłem, to nie było na stoisku. Moja wina, będzie co próbować za rok.
Rum Phraya
Rum Phraya, fot. własna
Rum Abuelo
Rum Abuelo, fot. własna
Rum Angostura
Rum Angostura, fot. własna

BTW. Angostura, robicie świetną robotę z Daniyel’em Jones’em. Świetny ambasador Waszej marki, jak i rumu ogółem.

  • Appleton Estate (coś więcej niż 12 by się przydało), btw bardzo dobra cena była w sklepie na 12tkę
  • Mount Gay (bo wszystko spróbowane, a XO i 1703 to dla mnie standard). Ale piątal z Miguelem Smithem przybity 🙂
  • Havana Club i Bacardi, bo wszystko mam już spróbowane, ale miło że się te dwie marki pojawiły po raz pierwszy
  • Kraken, naturalnie próbowany wcześniej
  • Saint James – znajomość serii
  • Whisky Embassy – hm, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nie wiem dlaczego nie byłem, możne było za tłoczno jak podchodziłem, odłożyłem na później i jakoś tak przeleciało, bądźcie w przyszłym roku 🙂
Rum Appleton Estate, fot. własna
Rum Appleton Estate, fot. własna
Rum Mount Gay
Rum Mount Gay, fot. własna
Rum Havana Club
Rum Havana Club, fot. własna
Rum Bacardi
Stoisko Bacardi, fot. własna
Kraken
Stoisko Kraken, fot. własna
Rumy St James i Negrita
Rumy St. James oraz Negrita, fot. własna
Stoisko Whisky Embassy
Stoisko Whisky Embassy, fot. własna

Całość, nazwijmy to, zwiedzania 🙂 okraszona świetną miejscówką na leżaczkach z widokiem na wrocławską fontannę. Do tego jedzenie na lepszym (jak dla mnie) poziomie niż w ubiegłych latach i świetne koktajle serwowane m.in. przez wrocławski Rum Bar.

Strefa wypoczynkowa Rum Love Festiwal vol. 3
Strefa wypoczynkowa Rum Love Festiwal vol. 3, fot. własna

Wracając do początku, to był moim zdaniem świetny festiwal. Czy można coś zrobić lepiej na przyszłość? Pewnie tak. Myślę, że czwarta edycja to już dobry czas, zwłaszcza biorąc pod uwagę duże zainteresowanie, by zawitała do nas zwiększona liczba gości międzynarodowych, przekazując swoją bezcenną wiedzę na tematy rumowe. Ukłony dla tych obecnych, bo bardzo wzbogacają festiwal, ale chciałoby się więcej. Rozważyłbym też opcję pobierania sampli „na wynos”, bo niektóre chciałoby się w spokoju spróbować później.

Tak czy inaczej ja już zaczynam odliczać do nowej edycji 🙂

pozdrawiam
Rum Fanatic

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *