Rhum Barbancourt
Recenzje rumów

Rum Barbancourt – 4, 8 i 15 letni – recenzja

Gdy zaczynałem swoją przygodę z rumami, Rum Barbancourt był dla mnie trochę jak enigma, zagadka, którą trzeba rozszyfrować, co na początku nie było takie łatwe. Po pierwsze dlaczego rhum, a nie rum, po drugie, jak już rhum, to dlaczego nie w towarzystwie słowa Agricole? Po trzecie, jak już faktycznie z soku z trzciny, to dlaczego jednak nie Agricole? No i jak to z soku z trzciny, skoro smakuje jak z melasy? I, mam nadzieję, udało mi się wraz ze zdobywanym doświadczeniem raz po raz te wątpliwości rozwiewać.

Historia

Rum (Rhum) Barbancourt to efekt emigracji Francuza, Dupre Barbancourt, z regionu francuskiego Cognac na Haiti. Ta Francja będzie tu odgrywać kluczową rolę przez całą historię, bo właśnie mający korzenie w słynnym rejonie Dupre powziął sobie na cel stworzenie lokalnego alkoholu, z innego już, niż winogrona, surowca (trzciny cukrowej) na wzór i podobieństwo koniaku właśnie.

W 1862 roku założył firmę Societe du Rhum Barbancourt, która do dziś pozostaje w rękach rodzinnych, choć ze względu na brak dzieci, za zarządzanie, po śmierci Dupre wziął się bratanek żony Dupre (Nathalie Gardere) – Paul Gardere i to jego linia dziedziczna zarządza firmą do dziś. Na czele jej stoi obecnie Delphine Nathalie Gardere (prawnuczka Paula Gardere).

Choć wracając do samej firmy, z tego co czytałem, to po drodze nie było tak idyllicznie, gdyż okazało się, że przy założeniu firmy swój wkład miał też brat Dupre – Abbe i dwie strony rodziny musiały sobie tą kwestię wyjaśnić na drodze prawnej (w latach 50tych XX wieku, do tamtej pory druga część rodziny także sprzedawała swoje rumy pod marką Jane Barbancourt (historia zaczerpnięta z tego linku tutaj), gdzie ostatecznie pozostało oficjalnie, jak jest obecnie podawane.

Francja, wróćmy trochę do niej. Odegrała dużą rolę w burzliwej historii Haiti pozostawiając m.in. język, jako jeden z dwóch głównych na wyspie. Stąd nazwa rumu – rhum, który należy przypomnieć oznacza tylko tyle, co słowo rum po francusku. Nie idzie za tym żadne znaczenie formy produkcji rumu.

Idąc dalej, skoro również z francuskimi korzeniami jest rhum Agricole i też jest robiony z soku z trzciny cukrowej, to dlaczego Barbancourt nie ma takiego oznaczenia? Otóż dlatego, iż zgodnie z rozporządzeniem Parlamentu Europejskiego określającego definicję rumu na naszych terenach (o czym wspominałem tutaj), Agricole, terytorialnie (poza metodą produkcji), mogą być nazywane jedynie rumy z terytoriów zamorskich Francji (czyli np. Martyniki, czy Gwadelupy) i Madery. Stąd Haiti, będąc niepodległym od Francji państwem, nie może używać takiego oznaczenia.

Metoda produkcji Rum Barbancourt

Wracając do Dupre i jego początków i powiązań z Francją. Na początku produkcja firmy polegała na zakupie Clairin, lokalnego, Haitańskiego rumu niestarzonego, natomiast na wzór koniaków, postanowiono poddać Clairin drugiej destylacji i w tym celu wybudowano destrylator alembikowy, który miał tę funkcję przejąć, a następnie poddano ten alkohol starzeniu w beczkach, oczywiście z dębu…francuskiego (Limousin).

Potem postanowiono rozbudować własną produkcję, cały czas jednak opierając się na lokalnie zbieranej trzcinie cukrowej. Sok z tej trzciny jest następnie fermentowany z użyciem m.in. własnowyprodukowanych szczepów drożdży przez 3 dni.

Efekt fermentacji trafia do destylatorów. I tak do około lat 90-tych XX wieku, był to destylator alembikowy, z którego zrezygnowano na rzecz dwóch kolumn – jednej stalowej, drugiej miedzianej. Choć z tego co czytałem są plany by destylator alembikowy działał ponownie w destylarni. Rum wychodzi z destylatora w ok 90% i tutaj znajdziemy m.in. odpowiedź dlaczego mniej się wyczuwa te nuty trawiasto-ziemne. Tak charakterystyczne dla rumów Agricole, gdyż wyższy % alkoholu, jakie uzyskuje się przy destylacji powoduje większe ulotnienie tych aromatów w trakcie produkcji, stąd mniej są wyczuwalne w samym rumie.

Rum, po destylacji trafia na dojrzewanie do beczek, tak jak wspominałem z bardzo aromatycznego dębu Limousin.

Portfolio firmy zawiera cztery rumy:

– kilkunastomiesięczny Barbancourt White,

– 4 letni Barbancourt (3 gwiazdkowy, choć te gwiazdki nie mają konkretnego umocowania prawnego),

– 8 letni Barbancourt (5 gwiazdkowy)

– oraz Reserve du Domaine – 15 letni, który długi czas był dostępny tylko w gronie rodzinnym. Skład uzupełnia Pango Rhum, który jest trunkiem na bazie starzonego rumu, macerowanym z ananasami i mango.

Ja na testowanie wziąłem dzisiaj 3 najstarsze wersje, które mają minimalne oznaczenie wieku na etykiecie.

Rhum Barbancourt
Rhum Barbancourt, fot. własna

Rum Barbancourt 4 ans

Czteroletnia ekspresja ma najjaśniejszy, słomkowy kolor z zestawu.

Zapach

W zapachu swieży, lekko cytrusowy, z nutami rodzynek i wanilii, choć trochę płaski.

Smak

W smaku zbliżony do tego, co czuliśmy w zapachu. Świeży rum, choć bardziej pieprzny, wytrawny, choć z nutami przypraw, suszonych owoców i przypalonej trzciny cukrowej. Można go podsumować jako pijalny, jak na 4-letni bardzo dobry, rum.

Rhum Barbancourt 4 letni
Rhum Barbancourt 4 letni, fot. własna

Moja ocena – Rhum Barbancourt 4:
Wygląd: 0,6/1
Zapach: 1,2/2
Smak początkowy: 0,6/1
Smak: 2,4/4
Posmak: 1,2/2

Suma: 6,0/10

Rum Barbancourt 8 ans

Nie wiem czy użyte są tu substancje barwiące i na ile mają odzwierciedlenie w kolorze, ale te trzy rumy idealnie ciemnieją wraz z wiekiem. Tutaj mamy do czynienia z ciemniejszą, złotą, barwą.

Zapach

W zapachu mamy trochę inną paletę niż 4 letni, więcej jest wanilii z pieprzem przemieszanej z dębiną.

Smak

W smaku mocniejszy, intensywniejszy, bogaty, mocniej czuć alkohol, co może trochę przeszkadzać. Rum ma 43%, niby tylko 3% więcej niż 4 letni, ale czuć różnicę. Jest mineralniejszy, wytrawniejszy i mocno dębowy (mocniej o dziwo nawet niż 15letni), jak również mniej owocowy, mniej się czuje charakterystykę soku z trzciny.

Ta inna charakterystyka, idąca bardziej w stronę rumów z melasy, oprócz wysokiego stężenia przy destylacji, jest efektem dłuższego starzenia. Wtedy ten charakterystyczny smak jest niwelowany przez długi (mówi się, że wystarczy ok 6 lat) kontakt z dębową beczką. Z minusów finisz wydał mi się trochę za bardzo alkoholowy.

Rum na pewno godny polecenia. Już jako sipper, w okolicach 150 zł to jeden z tych po które sięgnąłbym ponownie.

Rhum Barbancourt 8 letni
Rhum Barbancourt 8 letni, fot. własna

Moja ocena – Rhum Barbancourt 8:
Wygląd: 0,7/1
Zapach: 1,3/2
Smak początkowy: 0,8/1
Smak: 2,9/4
Posmak: 1,5/2

Suma: 7,2/10

Rum Barbancourt 15ans Reserve du Domaine

Ta pozycja, Reserve du Domaine jest w portfolio od lat 60tych XX wieku, kiedy to jeszcze produkowano ją w wersji alembikowej. Najciemniejszy z tych trzech – bursztynowy.

Zapach

Zapach znowu lekko płaskawy, niepowalający, nuty pomarańczy, owoców suszonych, rodzynek, orzechów.

Smak

W smaku delikatny, lekko słodkawy, ułożony, dostojny, wydaje się, że byłby dobry do cygara lub jako baza do świetnego Old Fashioned. Nuty pomarańczy, orzecha, kawy, rodzynek sułtańskich.


Posmak średnio-długi, przyjemny, słodkawy, pozostaje mineralność na podniebieniu.

Bardzo dobry rum, smak wynagradza to, że trochę mało się dzieje w zapachu.

Rhum Barbancourt 15 ans, Reserve du Domaine
Rhum Barbancourt 15 ans, Reserve du Domaine, fot. własna

Moja ocena – Rhum Barbancourt 15:
Wygląd: 1/1
Zapach: 1,5/2
Smak początkowy: 0,8/1
Smak: 3,2/4
Posmak: 1,5/2

Suma: 8,0/10

Podsumowanie

Cała gama rum Barbancourt jest rozsądnie wyceniona i dobra. 4-ka już jest wystarczająca do picia solo, 8ka daje coś od siebie z lekkim pazurem, a 15tka jest bardzo miłym ukojeniem na wieczory przy kominku, z cygarem. Zdecydowanie rumy godne polecenia.

pozdrawiam – Rum Fanatic

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *