Rum – jak to się wszystko zaczęło?
Jak powstał rum? Dlaczego ma silne związki z Barbadosem? Czy od razu rum nazywano rumem? I od czego pochodzi jego nazwa? Zapraszam do lektury.
Początki trzciny cukrowej – od Papui do Barbadosu
Papua Nowa Gwinea, to miejsce, gdzie prawdopodobnie odkryto trzcinę cukrową 4000 lat pne. Saccharum Officinarum, bo takie jest jej łacińskie określenie podróżowała od tej pory na wschód, razem z podróżnikami, którzy chcieli ją ze sobą zabrać, przez Indie, docierając do Europy w jakimś 800 r. ne. Podróżowała głównie pomiędzy 30 stopniem szerokości geograficznej południowej i północnej, ponieważ to tam, w tym pasie są najlepsze warunki do jej uprawy. Temperatura utrzymuje się średnio pow. 20 stopni Celsiusza, a dodatkowo mamy porę deszczową, kiedy trzcina mocno rośnie, oraz suchą, kiedy mocne słońce zwiększa zawartość cukru w trzcinie.
Potwierdza się to też patrząc na mapę największych producentów trzciny na świecie. Widzimy na nim coś, co możemy nazwać pasem trzciny.
Trzcina dotarła do Europy, ale tak naprawdę dotarła w tej Europie głównie na Wyspy Kanaryjskie i na Maderę, gdyż tam znalazła dobrą do tego pogodę. Trzcinę z Europy dalej na zachód zabrał Krzysztof Kolumb. Dotarł na Hispaniolę, czyli wyspę, gdzie obecnie znajduje się Haiti i Dominikana i tam zobaczono, że się ta roślina bardzo dobrze przyjęła. Rozprzestrzeniła się więc razem z osadnikami po Karaibach. Rozprzestrzeniła się także na Barbadosie, choć tutaj przywieziono ją akurat z Brazylii w 1637 r.
Sok z trzciny -> melasa -> rum
Barbados był kolonią angielską, a skolonizowano go w 1627 r. Sprowadzenie trzciny cukrowej na Barbados zbiegło się z czasie ze wzmożonym popytem na cukier w Europie, a dokładnie w Anglii. Przyczyny popytu były dwie – rozpowszechnienie napojów, takich jak herbata oraz uczynienie z cukru towaru masowego, dla przeciętnego Kowalskiego. Wzrost istotny popytu na cukier spowodował to, iż kto mógł i był głodny wrażeń, pakował się w Anglii na statek i płynął na Barbados, dostawał swój kawałek ziemi i mógł założyć swoją plantację cukru. A chęci wyjazdu podsycane były przez legendy o bogactwie Barbadoskich plantatorów. Co było zgodne z prawdą, gdyż Barbados w tamtych czasach był perłą w brytyjskiej koronie, wykreowaną przez popyt na cukier w Europie, a plantacji trzciny cukrowej na Barbadosie była cała masa.
Warto tutaj, na chwilę, przeskoczyć do krótkiej informacji, jak odzyskuje się cukier z trzciny. Łodygi trzciny ściska/prasuje się mechanicznie, wypływa z tego sok. Sok się gotuje do postaci syropu. Następnie schładza się syrop, następuje krystalizacja cukru, a to co zostaje, to melasa. Przyjmuje się że proporcja melasy do powstałego cukru, to ok 1:2.
Cukier wędrował do Europy. A melasa? Nie wiedziano, co z nią zrobić, więc najczęściej albo spuszczano ją do oceanu, albo leżała sobie gdzieś zamknięta. Był to po prostu kłopotliwy odpad produkcyjny w produkcji cukru.
Ktoś jednak zauważył, że ten odpad, melasa, mimo braku ekonomicznego uzasadnienia w dalszej obróbce, w dalszym ciągu ma w sobie cukier, a jak ma cukier, to może połączyć go z drożdżami?
A jak już połączyli, to z dodatkiem wody nastąpiła fermentacja. Od fermentacji jeden krok do destylacji. Destylacji, która w tamtych czasach była znana (choćby w brandy). Destylowano jeden raz (później na Jamajce odkryto, że ponowna destylacja zwiększa procenty), w alembikach i w ten sposób wyszło coś, co można było pić.
A wszystko to narodziło się na Barbadosie. A przynajmniej według przekładów, ponieważ de facto nie wiadomo, gdzie dokładnie pierwszy rum powstał. Wzmianki o produktach z trzciny były już wcześniej, ale to na Barbadosie zachowały się dowody na odkrycie rumu i nazwaniu go w ten sposób.
Kill devil -> rum
Nazwano to rumem, w 1658 roku (dokumenty potwierdzające są z tego roku). Dlaczego rum? Jest kilka hipotez, choć do mnie najbardziej przemawia, że zaczerpnięto tą nazwę z łacińskiej nazwy trzciny Saccharum Officinarum. Wcześniej, w 1652 lub 1657 nazywano to Kill-Devil, co samo w sobie sporo mówiło o jakości tego trunku, w tamtych czasach. Bez kontrolowania fermentacji, z destylacją na chybił trafił, bez powtarzalności, to był taki mały potworek, który jednak się bardzo dobrze przyjął wśród mieszkańców, którzy łaknęli jakiegoś swojego lokalnego trunku, który można by łatwo wyprodukować. Stanęły więc przy każdej plantacji cukru destylarnie (ze względów ekonomicznych). Które produkowały rum na potęgę. Narodził się nowy biznes, który zmienił odpad produkcyjny w produkt do sprzedaży.
Lubisz Barbados lub rumy z Barbadosu? Sprawdź koszulkę z rumowym wzorem z miastem Bridgetown, stolicą Barbadosu.
Barbados rósł więc w potęgę również poprzez rum. W 1655 roku produkowano go już tam ok 3,5 mln litrów, głównie na rynek wewnętrzny, kiedy spożycie sięgało ok 40 l na osobę. Śmiano się, że kolonizatorzy hiszpańscy, po przybyciu stawiali kościoły, holendrzy fortece, a anglicy tawerny. Szacowało się, że w Bridgetown jest 1 na 20 osób.
Barbados to początek i mekka rumowa. Tak było historycznie i tak jest do dzisiaj. Obecnie działają tam 4 destylarnie, każda bardzo dobra, prezentująca ciekawe rumy. Począwszy od najmłodszej, St. Nicolas Abbey, która wystartowała w tym wieku, a na start wspomogła się już ustarzonymi przez 10 lat rumami z Foursquare, poprzez West Indies Rum Distillery, producenta bardzo ciekawego, niedostępnego chyba u nas rumu Cockspur, z bardzo dobrym stosunkiem ceny do jakości oraz produkującym wsad do Malibu, a przejętym w ubiegłym roku przez bardzo znaną, francuską markę Plantation, producenta m.in. rumu Plantation XO Barbados. Po dwie koronne destylarnie barbadoskie – najstarszą, nieprzerwanie działającą destylarnię na świecie (wg dowodów od 1703 r, mówi się, że stała tam już od 1663) – Mount Gay (producenta m.in. Mount Gay Eclipse) oraz okrzykniętą ostatnio (2016 rok – IWSC w Londynie) najlepszą destylarnią świata – destylarnię Foursquare, producenta m.in. flagowego Foursquare 2004.
Na podstawie książki „…And a bottle of Rum” Wayne’a Curtis’a.
pozdrawiam
Rum Fanatic
Jeden komentarz
Przewodnik po Mauritiusie
U nas na Mauritiusie, melasa przez długi czas używana była jako zaprawa do pokrywania ścian. Mistrzami świata takich pomysłów okazali się Hindusi Niekiedy wyrzucano ją na pola i dopiero w późniejszych czasach zaczęto z niej produkować pośledniejszej jakości arak. Dzisiejszy, aromatyczny rum robi się wyłącznie ze świeżego soku. Fermentujący za sprawą najzwyklejszych drożdży, przechodzi podwójna destylację i leżakuje sobie w dębowych beczułkach… Jak smakuje? O tym musicie się przekonać sami!