Rum Flor de Cana 12 Centenario – recenzja
Kolejnym rumem, który mam przyjemność recenzować jest rum Flor de Cana 12 anos Centenario. Jest to już druga recenzja rumu z Nikaragui. Pierwszą była 7-letnia odmiana (tutaj).
Przypomnę więc na początek to, co uniwersalne dla całej gamy Flor de Cana, a mianowicie m.in. nazwę i pochodzenie.
Flor de Cana – Nikaragua
Flor de Cana, to w dosłownym tłumaczeniu kwiat trzciny cukrowej, czyli jedynego surowca do produkcji rumu. Rumy tej marki produkowane są w Nikaragui, państwie leżącym w Ameryce Środkowej (pomiędzy Hondurasem a Kostaryką), u zboczy wulkanu San Cristobal (północno zachodnia część kraju, od strony Pacyfiku). Takie ulokowanie powoduje z jednej strony żyzność gleby (na czym korzysta posiadana u zboczy wulkanu plantacja trzciny), na której rośnie trzcina, a z drugiej doskonałe warunki klimatyczne (tropiki zwiększające parowanie oraz przyspieszający procesy starzenia) do fermentacji oraz dojrzewania alkoholu w beczkach.
Flor de Cana, a w zasadzie Companía Licorera de Nicaragua, S.A, (CLNSA), właściciel marki, to tzw. „estate producer”, czyli producent, którego proces produkcyjny odbywa się w ramach firmy, począwszy od własnej plantacji trzciny (San Antonio Sugar Mill) w Chichigalpa, przez fermentację, destylację w destylarni tamże lub drugiej, w Hondurasie, po blending oraz starzenie z butelkowaniem. Jest to zarazem jeden z najczęściej nagradzanych producentów rumu na świecie posiadający w swoim portfolio całą gamę trunków, od 4 letnich jasnych i ciemnych, po półkę ultra premium z wisienką w postaci 25-letniego rumu.
Lubisz Wenezuelę lub rumy z Wenezueli? Sprawdź koszulkę z rumowym wzorem z miastem Caracas, stolicą Wenezueli.
Rum Flor de Cana 12
Ten 12-letni rum (swego czasu był taki opis na ich stronie, ale są obiekcje, czy to na pewno min. 12 lat) jest produkowany z melasy. Destylacja odbywa się metodą kolumnową, można się więc spodziewać bardziej delikatnego, lżejszego profilu rumu. Starzenie odbywa się w małych beczkach z białego dębu, które wcześniej użyte były do produkcji bourbona. Starzenie odbywa się w starych, nieklimatyzowanych magazynach, rzekomo warunki klimatyczne tam panujące są na tyle dobre, że nie trzeba klimatyzacji używać.
Rum ma oznaczenie Slow aged, co znaczy, iż wiek wskazany na rumach Flor de Cana jest minimalnym okresem, jaki rum spędza w beczkach (nie jest to takie oczywiste w świecie rumowym, gdzie 12 nie zawsze znaczy to samo 12 🙂 ). Rum ten jest również bez dodatku cukru.
Wygląd rumu
Butelka przeszła lifting w 2013 roku i to, co widzimy jest właśnie jego efektem. Ponoć lifting był potrzebny, żeby bardziej butelkę zeuropeizować, nadać jej dynamiczniejszego i bardziej prestiżowego charakteru. Popracowano też nad końcówką butelki. Wygląda więc teraz naprawdę bardzo efektownie, zwieńczona jest do tego naturalnym, dużym korkiem. Barwa rumu jest bursztynowa.
Zapach rumu
Zapach miły dla nosa, delikatny, nieintensywny, obrazujący potencjalny charakter lekkiego rumu. Czuć wybijające się nuty toffee.
Smak początkowy
W moim przypadku podleciało trochę destylatem, trochę było ostrzej, natomiast po odstaniu kilka minut rum złagodniał.
Smak
Rum jest lekki. Jego profil jest dla mnie neutralny, w takim znaczeniu, że jakby mnie się ktoś spytał jaki jest standard aromatów rumowych, to bym powiedział orzech, toffee, karmel, migdał, wanilia. I takie właśnie aromaty przebijają mi się jako główne. Do tego dębina, cynamon, melasa. Nawiązując do kategoryzacji rumów po krajach kolonialnych – jak dla mnie typowy przedstawiciel szkoły hiszpańskiej. Bez festiwalu aromatów, jak w rumach alembikowych, raczej prostota i delikatność, jak w rumach kolumnowych, co samo w sobie nie musi być niczym gorszym.
Posmak
Posmak raczej z tych średnio-długich, ale przyjemny z elementami melasy, dębiny, lekkiego pieprzu i przypraw.
Moja ocena rumu Flor de Cana Centenario 12 years:
Wygląd: 1/1
Zapach: 1,5/2
Smak początkowy: 0,5/1
Smak: 3/4
Posmak: 1,5/2
Suma: 7,5/10
Oceny dodatkowe:
Cuba Libre – 4,5/5 – bardzo dobry, myślę, że się dobrze nadaje na mojego Rum Fanatic Cuba Libre 🙂
Jakość / Cena – 5/5
W skali rumów do 12 lat – 3,5/5
Podsumowując, przy ok. 120 zł za butelkę myślę, że to jedna z lepszych propozycji dla rumów, które będą się nadawały już spokojnie do picia solo. Do tego ładna butelka, zakończona korkiem, estate rum bez dodatku cukru, min. 12 letni (przy założeniu, że taki faktycznie jest), jest sporo plusów. Nie jest to lider w swojej kategorii, trzeba to uczciwie powiedzieć, ale na pewno bardzo dobry, solidny rum do picia solo lub do dobrych koktajlów.
3 komentarze
~Czochracz Bobra
Właśnie zamówiłem. Niebawem podzielę się recenzją. Dodatkowo zamówiłem jeszcze: Blackwell Black Gold Fine Jamaican Rum. Już sama butelka powiedziała mi, że jej surowość oznacza rum piracki, a ja takie bardzo lubię. Ostatnio piłem kilka rumów: Diplomatico Matuano – smakowało śliwkami, które bardzo lubię, dlatego zapamiętałem ten smak dość dobrze. Wreszcie skosztowałem EL Dorado 12 letni. Powiem tam, jak dla mnie trochę za słodki, ale da radę. Oraz żonie na 32 urodziny kupiłem Wild Tiger India Spiced Rum. Od samego smaku bardziej zaintrygowała mnie butelka, która w tym przypadku jest na prawdę zjawiskowa. Posmak Spiced ledwo wyczuwalny, do Cuba Libre – da radę, ale dla mnie ocena tego rumu to 3/10;). Nie tęsknię za nim. Ale żona mówi, że jej smakuje, bo ona nie przepada za mocno „wypalanym” smakiem rumu. Ja za to lubię totalne hardcory im więcej aromatu tym lepiej dla mnie. Na razie najbardziej pozytywnie z rumów przyprawowych zaskoczył mnie nie oznaczony określeniem „Spiced” Ron The Jeremy XO, który dla mnie był najbardziej przyprawowy :). Chętnie do niego jeszcze kiedyś wrócę. Na razie rumy które w nazwie mają „Plantation” kompletnie mi się przepiły, a nawet na ich wspomnienie mnie już mdli od słokości ;)…
@RumFanatic
Jak El Dorado 12 ok, ale za słodki, spróbuj El Dorado 15, mnie bardziej podszedł, bo mniej słodki, a jakość bardzo dobra. Jak lubisz cięższe rumy, spróbuj jamajskiego Smith and Cross lub Pussers Gunpowder. Jak Ci podszedł RdJ XO, to ciekawym może być też Goslings Old Rum. Spiced Ci zbytnio nie pomogę, bo za mało ich piłem, z tych co próbowałem, to ew. Kraken i Chairmans Reserve.
~Czochracz Bobra
El Dorado 15 – jest na mojej liście zatem na pewno niebawem będzie okazja. Co do Gunpowder – miałem kompletnie mi nie wszedł. To znaczy może inaczej. Wszedł mi parę pierwszych a potem w ogóle zamknąłem się na ten rum. Co do Goslings – piłem, zajebisty – jak najbardziej moje klimaty. Kraken znam doskonale, bardzo dobry, a Chairmans Reserve nie znam, poszukam, popatrzę, powęszę, dzienki!