Rum z Mauritiusa z wizytą w Polsce
Miałem przyjemność uczestniczyć 11 maja w bardzo ciekawym wydarzeniu organizowanym przez firmę Valians International na zlecenie Krajowej Agencji Promocji i Eksportu wyspy Mauritius „Enterprise Mauritius” w Pałacu Kultury i Nauki. Była to okazja do osobistego poznania producentów rumu z Mauritiusa, którzy obrali Polskę za cel swojego przyjazdu w ramach ogólnej promocji wyrobów wyspy na świecie. Przyjechali pokazać Rum z Mauritiusa – co robią, jak to robią i jednocześnie wybadać potencjał i porozmawiać z potencjalnymi kooperantami na polskim rynku rumowym.
Ja z kolei, dzięki zaproszeniu i możliwości uczestniczenia, miałem sposobność poznać bliżej generalnie rumy z Mauritiusa, które są coraz bardziej widoczne na świecie (ostatnio był o nich artykuł na CNN), ale nie są tak oczywistym wyborem i marką samą w sobie jak rumy z Karaibów, a także bezpośrednio osoby, które tymi biznesami zarządzają, by podpytać o ich filozofię, zakres produktów, metody produkcji. Ze swojej strony mogłem się podzielić swoją opinią o rynku rumowym w Polsce, jak go widzę, jak się rozwijał przez ostatnie lata, w którym momencie rozwoju się znajduje.
Lubisz Mauritius lub rumy z Mauritiusa? Sprawdź koszulkę z rumowym wzorem z miastem Port Louis, stolicą Mauritiusa.
Na Mauritiusie rum jest obecny od dawna, generalnie biznes alkoholowy jest ważną częścią tej wyspy. Dobre warunki klimatyczne spowodowały, że trzcina cukrowa która przed wiekami migrowała z okolic obecnego państwa Papua Nowa Gwinea, bardzo dobrze się na Mauritiusie przyjęła, a rozwinęła się w czasach, kiedy wyspą władali Holendrzy. Obecnie na Mauritiusie jest sześć destylarni (za SourceMauritius) – Rhumerie de Chamarel, Rhumerie de Mascareignes oraz Rhumerie de St Aubin, które produkują rum z soku z trzciny cukrowej (rhum Agricole) a także Grays, Indian Ocean Rum Company oraz Oxenham, które robią rum z melasy. Oprócz tego są jeszcze blenderzy, którzy korzystają z bazy produkcyjnej swoich kolegów, tworząc swoje własne produkty, według własnych, często bardzo oryginalnych pomysłów.
Podczas spotkania miałem okazję spotkać się z dwoma producentami-destylarniami (Grays oraz Rhumierie de St Aubin) oraz dwoma producentami-blenderami (Litchquor Ltd oraz Italpro Development).
Litchquor Ltd – m.in. rum Gold of Mauritius
Na początek miałem przyjemność spotkać się z Frederic’iem Bestel’em, założycielem i jednocześnie Master Blenderem firmy Litchquor, która niegdyś zajmowała się produkcją likieru z lichi. Litchquor ma dwie główne marki rumowe – jedną jest Rom Club (tak rom, nie pomyłka, to rum po kreolsku), który ma w palecie rumy spiced (classic i sherry) oraz klasyczny biały. Drugą marką, pozycjonowaną na premium, jest Gold of Mauritius, który występuje w wersji podstawowej – ciemnej oraz wersji Solera 5. Frederic sam czuwa nad procesem blendowania, ma też swój magazyn, w którym rumy leżakują i dojrzewają. Bazą tych marek są rumy z melasy, produkowane w destylatorach kolumnowych.
Jest też bardzo ciekawą postacią ze swoją filozofią. Od niego usłyszałem ciekawe zdanie dotyczące starzenia rumu (dlaczego ma maks. 5 letni rum w ofercie), że m.in. ważniejszym od starzenia jest destylacja oraz proces doboru rumu. Dobrze przedestylowany rum, krócej starzony, będzie i tak lepszy niż rum, który został zaniedbany na etapie produkcyjnym, a jest wg. etykiety długo starzony (ale ma swój efekt cenowy poprzez wysokie oznaczenie). A on bardzo dużą wagę przykłada do procesu doboru rumu do blendowania.
Nie sposób się z takim stwierdzeniem nie zgodzić, bo wiele osób pewnie zauważyło, że rum 10 letni nie musi być lepszy z definicji od 7 czy 5 letniego, a 20-letni od 12-letniego. Kluczem w takim wypadku jest znaleźć świetny rum, dobrze zestarzony, choć i tak to walor smaku personalnego powinien być dla konsumenta najważniejszy.
Bardzo ciekawym jest proces starzenia rumów. Odbywa się głównie w beczkach po południowo-afrykańskim Porto (z racji lokalizacji są to taniej dostępne beczki, ale jakżeż inne od tych popularnie dostępnych), które są bazą dla rumu dark. Ewenementem jest wersja Solera 5, która jest starzona przez rok we wspomnianych beczkach, 3 lata w beczkach z amerykańskiego dębu i jeszcze dodatkowo rok w beczkach po bourbonie. I muszę przyznać, że brzmi to bardzo dobrze, że ktoś ten proces, który ma we własnych rękach, chce wykorzystać na 100%.
A jakie są te rumy? To będę się miał okazję dowiedzieć, bo zostałem obdarowany próbkami :).
Grays Inc Ltd – rum New Grove
Grays to kolejna firma, z którą miałem okazję rozmawiać (spotkałem Florence Harel – brand coordinator oraz Didier Noel – menadżera eksportu). Z goła odmienna od Litchquor, bo to część koncernu Terra o obrotach rzędu 140 mln USD, w skład której wchodzi także produkcja cukru, a starym zwyczajem, gdzie produkcja cukru, tam też i możliwość rozwoju rynku rumowego. I tak za część rumową w grupie odpowiada firma Grays, która ma swój brand rumowy – New Grove.
New grove, z racji obecności w ramach grupy, to tzw. Estate rum, czyli rum w całości wytwarzany w ramach firmy. A możliwości mają dość spore, bo mogą wyprodukować nawet 7 mln litrów na rok, z czego 2 mln litrów na własne potrzeby, a 5 mln na sprzedaż zewnętrzną (z tego ok 1,5 mln litrów trafia do Europy).
Rumy produkowane są z melasy. Fermentowane przez maksymalnie 36 godziny. Destylowane do 94%, następnie rozcieńczone i starzone przy 65%. Starzenie głównych rumów odbywa się w 50% w nowych beczkach z francuskiego dębu, a w 50% w użytych beczkach po koniaku. Rozróżnienie na nowe i stare beczki ma związek z tanicznością (nowe – więcej tanin, starsze – mniej). Firma podaje, że nie używa barwników ani dodawanego cukru.
Linia produktowa jest szeroka. Obejmuje zarówno likiery, rumy podstawowe krótko starzone (biały, ciemny, spiced), rumy starzone 5 oraz 8 letni, a także solera 25 oraz single cask, które akurat ponoć nie są dostępne. Natomiast to, co mnie bardzo zaciekawiło, to linia rumów finiszowanych, czyli bardzo popularna tendencja w ostatnich latach. Ale, ale. Nie są to takie zwykłe finisze (koniak, porto, itp.). Tutaj mamy finisz w beczkach z drzewa akacji, osobnym rumem jest finiszowany w beczkach z wiśni a trzecim w beczkach po muskacie (czyli winie). Ode mnie za tą serię duże wow. Mam nadzieję, że będzie mi dane je spróbować.
Rhum St Aubin
Kolejnym ciekawym dla mnie rozmówcą był Patrick Guimbeau, dyrektor zarządzający Saint Aubin Groupe. Jest to spółka rodzinna, której korzenie rumowe sięgają 1812 roku, kiedy rozpoczęto plantację trzciny. Firma również, jak Grays, produkuje Estate rum, z tą różnicą, że koncentruje się głównie na rumie produkowanym bezpośrednio z soku z trzciny cukrowej zarówno metodą alembikową jak i kolumnową. A metoda alembikowa, jak zdążyłem się przekonać, jest tą mniej popularną na wyspie.
Firma oprócz rumu, robi też herbatę, ma swoje pola, co zapewnia dostęp do świeżych aromatów, które są też używane w procesie produkcyjnym. Sztandarowym produktem jest rhum blanc, czyli rum biały, produkowany metodą alembikową, który był zaskakującą dobry i pozbawiony męczącego mnie silnego aromatu trzciny cukrowej. Oprócz tego w linii jest rum premium gold, rum „czarny”, choć bardziej chodzi o czarną etykietę oraz rumy aromatyzowane – waniliowy, kawowy, kokosowy oraz tradycyjny spiced. Firma podkreśla, że używa do aromatyzowania świeże rośliny.
Bardzo ciekawą i dobrą linią jest też linia historyczna – Mauritius oraz Isle de France (tak nazywano Mauritius po francusku). Miałem okazję spróbować tej drugiej propozycji – starzonego 4-8 lat rhumu, w części wyprodukowanego w destylatorze kolumnowym, w części w alembikowym. Bardzo ciekawy rum.
Italpro Development Ltd – Mauritius Dodo Rum
To, jak pierwszy z moich rozmówców, firma blendująca rumy według własnego pomysłu. A pomysł jest bardzo ciekawy, o czym opowiedział mi Erman Indirli – dyrektor zarządzający.
Pomysł bazuje na ptaku dodo, czyli wymarłym już gatunku ptaka – nielota, który zamieszkiwał Mauritius. Butelka na rum jest ręcznie robiona, a w środku widnieje podobizna dodo. Swojego rodzaju sztuka, bo butelka naprawdę ciekawie wyglądała. Rum nie jest standardowy, tylko wysokiej jakości, nadający się do picia solo, starzony 2 lata rum aromatyzowany. Jest to więc klasa premium rumów aromatyzowanych, co samo w sobie jest ciekawym, niestandardowym pomysłem.
Rum jest w dwóch wersjach – kokosowej oraz bananowo – waniliowej. Obie wersje, ich ekstrakty są z naturalnych źródeł i dodatkowo, te ekstrakty, są starzone w drewnianych beczkach przez 6 miesięcy, zanim zostaną użyte w rumie. I muszę powiedzieć, że ektrakt bananowo – waniliowy utrzymywał mi się jeszcze długo po konsumpcji.
Firma ma też wersję kolekcjonerską, gdzie wlewa ciemny rum, a butelka jest wykonana w kształcie ptaka dodo, pakowana w ozdobny karton zdobiony wycinkami z gazet, gdzie wspomina się tego nielota – symbol Mauritiusa.
Sceptyczny tylko jestem, czy na naszym rynku przyjąłby się rum aromatyzowany premium w cenie ok 200 zł?
Wyróżnienie, to było słowo klucz, które słyszałem przy każdym stoliku, przy każdej konwersacji. Maurytyjczycy są świadomi, że żeby zaistnieć na rynku zdominowanym przez graczy z Karaibów, muszą zaproponować coś innego, unikalnego. I muszę przyznać, że to, co widziałem, daje poczucie, że idą słuszną drogą. Drogą, która pozwoli im znaleźć swoją część na światowym rynku rumowym, a kto wie może i w Polsce, czego im oczywiście życzę.
Ta moja warszawska wizyta była rozwijająca, bo pozwoliła poznać ciekawych ludzi, ich filozofie, pomysły, o których wcześniej nie słyszałem, a także lepiej poznać tą część rynku rumowego, której tak dobrze nie znałem, czyli rum z Mauritiusa.
Teraz tylko trzeba się tam jeszcze wybrać na wakacje połączone z wizytacją firm. Mówili, żebym dał znać to chętnie mnie oprowadzą. Trzymam za słowo 🙂
5 komentarzy
~Czochracz Bobra
I ja o tym nie wiedzialem!!! co za fakap!!!!!!!!!!!
Ilona
Przywiozłam sobie kiedys z Mauritiusa rum Saint Aubin, wszystkie rodzaje. Powiedzcie mi proszę czy jest możliwość kupienia go w Polsce, najchetniej kokosowy. W zyciu lepszego nie piłam 🙂
Rum Fanatic
Widziałem St. Aubin w sklepie Black Beard we Wrocławiu, a poza tym niektóre smaki (wanilia) na internecie. Kokosa niestety nie widziałem.
Przewodnik po Mauritiusie
Niezwykle bogaty materiał! I powiedzieć, ze uważałam się za ekspertkę w rumowej dziedzinie! Chyba wroce do szkoły i jeszcze raz przerobię materiał… Tak naprawdę, to jedynie La Rhumerie de Chamarel jest znana polskim turystom, a proces całej produkcji został sprowadzony do objaśnień, które maja nie zająć więcej niż 7 minut chrono, bo klienta trzeba dogonić do lady zastawionej butelkami. Mauritius ma doskonały rum i dobrze o nim wiedzieć. Odkrywam nowe pokłady, to wspaniałe uczucie! Dzięki za ten obszerny wpis
Katy
Jestem pod wrażeniem jakości przekazywanych przez Ciebie informacji! Mogę tylko potwierdzić ich wiarygodność, bo każdy szczegół ma prawdziwą podkładkę. Ma się wrażenie, że pijesz rum od kołyski! 🙂 Przyjedź do nas, bo my takich wariatów lubimy i potrzebujemy. Sama pasja nie wystarcza, trzeba jeszcze umieć ją porzekazać w ciekawy i przystępny sposób. Brawo raz jeszcze