Ciemny rum Rebellion – pozytywne zaskoczenie
Zakładając bloga nie miałem jasno sprecyzowanego podejścia do jednej kwestii – wymieniania nazw, marek rumów i ich opisywania w kontekście chwalenia/polecania/opiniowania. Nie chciałem być posądzany o promocję, chwalenie za pieniądze, artykuły sponsorowane, itp. a z drugiej strony uważam, że jak coś jest fajne, to warto o tym napisać, jak coś jest niedobre, to też warto o tym wspomnieć. I tego drugiego podejścia będę się trzymać.
W jeden z ostatnich weekendów miałem okazję sięgnąć po butelkę ciemnego rumu Rebellion. Sytuacja niezwykła, bo nie należał on do moich ulubionych z widoku i półki cenowej (nadal nie należy, ale o tym później), ale darowanemu koniowi, na półce ojczulka z napojami wyskokowymi, się w zęby nie zagląda. Dostał ojczulko prezent od kogoś, cóż trzeba rozpoznać rynek 🙂
Moje zaskoczenie polegało na tym, że znając półkę cenową (rum za butelkę 0,7l ciemny w granicach 35 zł) spodziewałem się czegoś w okolicach polskiego wyrobu rumopodobnego na literę G… z czym mam same najgorsze wspomnienia…
Pewnego lata w miejscowości uzdrowiskowej zamówiłem sobie kieliszek Bacardi i colę z lodem i cytryną (nigdy nie zamawiam cuba libre, bo niemal zawsze leją samą colę, myślą, że nie wyczuję ;)). Przyszedł pięknie kieliszek, cola, wszystko gra. Do momentu kiedy nie powąchałem i nie wypiłem. Ludzie (kieruję te słowa do barmanów, kelnerów, właścicieli lokali gdzie podają coś, co się mieni u nich drinkami), czy naprawdę, jak się ma w karcie Bacardi i Galeona, to myślicie, że nie czuć różnicy? Nie jestem mistrzem powonienia. Na ślepo mogę mieć problem z rozróżnieniem Bacardi Superior od Havany Blanco, ale nie Galeona, któremu bliżej jest do „czystej” niż do rumu. Temat oczywiście nie do udowodnienia, że ktoś nalał nie to, co zamawiałem, ale chodzi chyba o uczciwość? Tak mi się przynajmniej zawsze wydaje…
Wracając do meritum. Po Rebelionie będąc szczerym spodziewałem się podobnych odczuć, co przy Galeonie, że będę miał poczucie picia coli z czystą. No i się nawet miło zaskoczyłem. Trzeba obiektywnie stwierdzić, że zapach może nie do końca ten, smak na końcu też trochę podrażnia gardło, ale jak na to pozycjonowanie i cenę, to trzeba przyznać, że jest ok. Jeżeli poziom Bacardi czy Havany, mimo wszystko standardu na rynku, to za wysoko, to myślę, że Rebellion może stanowić ciekawą alternatywę dla ciemnego Captain Morgana (jakościowo może trochę słabiej, ale i cena bardziej słuszna).
pozdrawiam
Rum Fanatic
3 komentarze
~pawelje
ale galeona to ty szanuj
@RumFanatic
W sumie racja, Polak Polakowi wilkiem być nie może 🙂
rumiarz
za co szanować galeona??To zupelna nedza .